wtorek, 27 lipca 2010

na tych samych falach

ResearchBlogging.orgJeśli choć przez chwilę zastanowić się nad naturą procesu komunikacji, wydaje się niemal cudem, iż jesteśmy zdolni w dużej mierze zrozumieć, co druga osoba ma na myśli kiedy do nas mówi. Rezultat aktywności bioelektrycznej i biochemicznej jednej organu zostaje przy użyciu innych organów przekształcony na drgania cząsteczek powietrza, które wprawiają w ruch błonę bębenkową drugiej osoby, ponownie przekształcającą ich wzorzec na aktywność neuronalną, dzięki czemu wiemy, że właśni wypowiedziano nasze imię. To nie wszystko, gdzieś w tym wszystkim istnieje przecież także komunikacja niewerbalna, kontekst sytuacyjny, zakłócenia komunikacji, nasze nastawienie... Nie dziwi, iż bardzo często po prostu nie możemy się ze sobą porozumieć. O tych, którym się to udaje, mówimy czasem, iż nadają na tych samych falach - dzielą jakiś szczególny rodzaj więzi, który pokonuje wszelkie bariery. Dzięki dokonaniom neuronauki zaczynamy poznawać mechanizmy przy pomocy których umysły spotykają się po drodze, nigdzie przy tym nie wychodząc.


W eksperymencie wzięło udział dwóch nadawców komunikatu - jeden angielskojęzyczny i jeden mówiący po rosyjsku. Najpierw pozwolono im się zapoznać z warunkami panującymi wewnątrz aparatury do fMRI i poproszono o próbne opowiedzenie trzech historii, następnie, we właściwym badaniu, dokonano pomiaru aktywności ich mózgu w czasie opowiadania (po raz pierwszy) historii jaka przydarzyła im się w na pierwszym roku w szkole średniej. Tematykę wybrano by zapewnić naturalność przekazu i skłonić nadawcę do zaangażowania w przekazywanie informacji. Nagrania ich głosu zestawiono z wynikami badania fMRI.

Pozostali badani wysłuchali następnie nagrań w języku angielskim i rosyjskim (którego nie rozumieli). Ich mózgi również podejrzano przy pomocy fMRI a rezultaty obu badań porównano. Zaobserwowano podobne wzorce aktywności mózgu u nadawców i odbiorców przekazu. Najwyraźniej sparowanymi obszarami okazały się zakręt skroniowy górny (superior temporal gyrus), zakręt kątowy (angular gyrus), spojenie skroniowo-czołowe (temporo-parietal junction, w tym ośrodek Wernickego), zakręt czołowy dolny (inferior frontal gyrus, w tym ośrodek Broka), płaty skroniowe i wyspa (insula) czyli obszary w obecnym rozumieniu wiązane z różnymi aspektami przetwarzania mowy, jak również neuronami lustrzanymi, odpowiadającymi za rozpoznawanie stanów emocjonalnych i stanu drugiej osoby. Udało się dostrzec także podobieństwa aktywności obszarów odpowiedzialnych za rozumienie znaczenia i kontekstu społecznego opowieści - przedklinku (precuneus), grzbietowo-bocznej korze przedczołowej (dorsolateral prefrontal cortex), korze oczodołowo-czołowej (orbitofrontal cortex) i przyśrodkowej korze przedczołowej (medial prefrontal cortex). Obszary aktywujące się u różnych odbiorców również były do siebie zbliżone, co oznacza, że ten sam komunikat jest podobnie przetwarzany przed wszystkich jego uczestników. Dla porównania sprawdzono reakcję badanych na nagranie w języku rosyjskim - podobieństwa u nadawcy i odbiorcy, jak również pomiędzy odbiorcami wystąpiły tylko na poziomie pierwotnej kory słuchowej, rozpoznającej dźwięki. Nie znaleziono również wielu podobieństw pomiędzy wzorcami aktywacji mózgu nadawcy innego komunikatu w języku angielskim i pierwotnego komunikatu u odbiorców.

Dostrzeżono również ciekawe zjawisko - w niektórych przypadkach, mózgi słuchaczy wyprzedzały mózgi nadawców w aktywowaniu tych samych obszarów. Przypuszczalnie, dawało to odbiorcom więcej czasu na przyswojenie sobie zawartości komunikatu, okazało się bowiem, że częściej działo się tak w wypadku pojawiania się słów łatwych do przewidzenia w danym kontekście - odbiorcy byli niejako niejako na bieżąco z wysłuchiwaną historią rekonstruując ją w swojej głowie i w rezultacie zdolni byli dokańczać myśli swoich rozmówców. I rzeczywiście, w następnym etapie okazali się lepszymi słuchaczami - badani których mózgi częściej wyprzedzały aktywność mózgu nadawcy lepiej radzili sobie z odtwarzaniem treści opowiedzianej historii.

Spotkanie dwóch światów widoczne na fMRI. Obszary mózgów badanych aktywne synchronicznie (żółty), z opóźnieniem (niebieski) i wyprzedzeniem u słuchacza (czerwony). Słuchacze śpieszą w obszarach odpowiedzialnych za rozumienie znaczenia i kontekstu społecznego opowieści.


grafika: DailyPic

Źródło:
Stephens, G., Silbert, L., & Hasson, U. (2010). Speaker-listener neural coupling underlies successful communication Proceedings of the National Academy of Sciences DOI: 10.1073/pnas.1008662107

ulubieńcy bogów nie umierają młodo

ResearchBlogging.orgMając coś istotnego do zrobienia i dużo czasu na realizację postawionego przed Tobą zadania, jest szansa, że wyczekasz na odpowiedni moment i sprzyjające warunki. Kiedy uświadomisz sobie, że możesz oczekiwać zmian raczej na gorsze, prawdopodobnie inaczej określisz swoje priorytety i mniejsza będzie Twoja skłonność do odwlekania. W rezultacie, szukając schronienia w czasie deszczu zadowolisz się najbliższym rozłożystym drzewem zamiast poszukiwać świerku (podobno o najmniejszym stopniu przepuszczania wody przez koronę). W świecie ssaków podobne rozważania decydują o intensywności życia jakie wieść będzie dane zwierzę. Weźmy na przykład ludzkie życie i nasze życiowe fascynacje - może okazać się, że zdecydujesz się najpierw zadbać o swoją sytuację majątkową, a potem na rodzicielstwo. Dla niektórych z nas lepsze jutro najprawdopodobniej jednak już było i w tej sytuacji trudno pozwolić sobie na planowanie i mozolne budowanie świetlanej przyszłości. Ewolucja znalazła rozwiązanie - można żyć szybciej.

Przyglądając się statystykom z badania Millenium Cohort Study, obejmującego reprezentatywną próbkę brytyjskich dzieci urodzonych w latach 2000-2001 które przebadano podłużnie (na przestrzeni kilku lat) poprzez wywiady z rodzicami, testy zdolności poznawczych i dane antropometryczne, stałym czytelnikom znany skądinąd D. Nettle porównał je z danymi dotyczącymi jakością otoczenia w jakim dzieci wzrastały. I znalazł zależności pokazujące logikę stojącą za nie odwlekaniem decyzji o macierzyństwie i rodzeniem pierwszego dziecka w biologicznie optymalnym wieku.

Podstawowym założeniem przyświecającej pracy badawczej była zależność oczekiwanej długości życia kobiety od sytuacji socjoekonomicznej środowiska w jakim wzrasta. Wyraźnie widać ją tutaj:

Oczekiwana długość dalszego trwania życia (linia ciągła) i oczekiwana długość dalszego trwania życia w zdrowiu (linia przerywana) w zależności od jakości środowiska socjoekonomicznego kobiety (1 - najgorsze, 10 - najlepsze).
W rodzinach z gorszych środowisk, gdzie przed kobietami stoją gorsze perspektywy, rodzą one dzieci zdecydowanie wcześniej. Jednocześnie mniejsze są wagi urodzeniowe ich dzieci, mniejsza jest też inwestycja rodzicielska matek - są one np. krócej karmione piersią, co może być interpretowane jako przygotowanie go rychłego rodzenia kolejnego potomstwa. W rezultacie, z biegiem czasu dzieci matek z uboższych środowisk mają więcej rodzeństwa.

(A) wiek wejścia w macierzyństwo, (B) masa urodzeniowa dzieci (C) długość karmienia piersią i (E) inwestycje rodzicielskie w zależności od jakości środowiska.

Również mężczyźni wydają się w takich sytuacjach żyć szybciej - wykazują mniejszą inwestycję rodzicielską - w trudniejszych warunkach mniej angażują się w wychowywanie potomstwa, co przypuszczalnie pomaga im w poszukiwaniu nowych okazji do reprodukcji, innymi słowy, płodzeniu kolejnego potomstwa z innymi kobietami. Inne badania wykazują, że dziewczynki od najmłodszych lat wzrastające w relacji z ojcem pozbawionej ciepła wcześniej zaczynają życie seksualne. Trendy widoczne są także w wypadku zaangażowania w wychowanie dzieci babć ze strony matek - w miarę polepszania się sytuacji ekonomicznej jest ono większe (co ma pozytywny wpływ na rozwój dziecka), prawdopodobnie dlatego, iż w rodzinach z trudniejszych środowisk babcina miłość dzieli się na więcej dzieci.

Podobnie jest zresztą w społeczeństwach żyjących w trudnych warunkach w znaczeniu codziennej walki o przetrwanie - dotkniętych głodem, działaniami wojennymi czy czynnikami chorobotwórczymi. Wydaje się logiczne, że dobór naturalny promuje kobiety potrafiące dostosować się do trudnych warunków i niepewnej przyszłości. Innymi słowy, młode kobiety - mniej lub bardziej świadomie - decydujące się na macierzyństwo w młodym wieku, odpowiadają na źle rokujące na przyszłość warunki. Wzrastając w złej okolicy nie mają podstaw by oczekiwać poprawy swojej sytuacji i odwlekać rozpoczynanie dorosłego życia. Niekoniecznie jest to bezmyślność a raczej wybór podyktowany pewną logiką - zrozumiała odpowiedź na warunki w jakich przyszło kobiecie żyć. Jeśli dookoła ciebie ludzie umierają młodo w wyniku złego odżywiania lub napaści z bronią a twój partner jest w konflikcie z prawem lub lokalnym gangiem, nietrudno zrozumieć, iż tempus dla ciebie fugit.


grafika: Hil


Źródło:
Nettle, D. (2010). Dying young and living fast: variation in life history across English neighborhoods Behavioral Ecology, 21 (2), 387-395 DOI: 10.1093/beheco/arp202

niedziela, 25 lipca 2010

motoryka horroru



Jednym z funkcjonujących w nauce sposobów rozumienia ludzkiego umysłu jest popularny w psychologii ewolucyjnej model multimodularny, tudzież model adaptacyjnej skrzynki narzędziowej (adaptive toolbox). W odróżnieniu od wcześniejszych modeli, np. komputacyjnego, w którym umysł rozumiano przy użyciu metafory komputera, a ściślej software - jednolitego i relatywnie uniwersalnego systemu "rozwiązującego problemy", model multimodularny zakłada funkcjonowanie w umyśle wyspecjalizowanych, powstałych w wyniku doboru naturalnego, narzędzi pełniących funkcje konieczne do przetrwania w środowisku. Są to moduły odpowiadające za sprostanie wymaganiom przetrwania - orientację w przestrzeni, odnajdywanie pożywienia, komunikację z innymi osobnikami, *poszukiwanie i wybór partnera, unikanie drapieżników, itp.

Psychologiowie zaproponowali m.in. moduły takie jak moduł detekcji oszusta, intuicyjna psychologia, moduł odpowiedzialny za teorię umysłu, czyli orientowanie się w zamiarach innych lub sposoby znajdywania rozwiązań (*heurystyki decyzyjne) czy też moduł wykrywania istot żywych. Badania wykazują, iż w obrębie tego ostatniego funkcjonują odrębne podzespoły odpowiedzialne za rozpoznawanie zwierząt i ludzi (a nawet twarzy, o czym świadczy prozopagnozja, zaburzenie ich rozpoznawania). Przejawia się to w różnicach na temat dziecięcych wyobrażeń na temat tego, co przytrafia się ludziom i zwierzętom (choć biologiczne dzieje się z nami przecież dokładnie to samo) i wielkiej wadze jaką przykładamy do definicji osoby.

W badaniach zaobserwowano także, iż emocja wstrętu (odrazy) wiąże się na ogół z sytuacjami z którymi przystosowawczo zmyślny (fit-savvy, fitwise?) osobnik nie chce mieć nic wspólnego - deformacje lub obrażenia ciała, zwłaszcza te związane z chorobami, rozkładająca się materia organiczna (w tym zwłoki), zanieczyszczenia, ekskrementy. Przypuszczalnie jest to mechanizm zniechęcający nas do kontaktu z tymi potencjalnie niebezpiecznymi rzeczami (patogeny, ryzyko zarażenia) i tym samym przedłużający nam życie.

Szczególnie silne emocje wyzwalają u nas deformacje i nienaturalności związane z ludzkim ciałem. Inni ludzie to najbliższe nam genetycznie organizmy, stąd prawdopodobieństwo złapania jakiegoś bakcyla jest w ich wypadku największe. Warto tu przytoczyć choćby niemal uniwersalne tabu związane ze zwłokami - w niektórych kulturach ludzie mający z nimi do czynienia zawodowo uważani są za permanentnie nieczystych, o ile zaś w naszej kulturze nie jest to wyraźnie skodyfikowane, wiele upiornych miejskich legend dotyczy kontaktów ze zwłokami (wysypka skórna spowodowana trupim jadem od partnera nekrofila) a jakiś rodzaj niepokoju związany z kostnicami i prosektoriami jest powszechny.

Wspomniana wcześniej odrębna kategoria poznawcza człowiek składa się z elementów które wyglądają jak człowiek i zachowują się jak na człowieka przystało - poruszają się, chodzą w określony sposób, mówią i mają określoną budowę ciała. Wszelkie obserwowane nieścisłości w tej dziedzinie (ludzie zachowujący się nienaturalnie) wywołują przede wszystkim nieprzyjemny dysonans (pamięta ktoś scenę z Dziewiątych wrót, kiedy blondynka ni z tego ni z owego przelewitowałą nad schodami?), gdyż mamy problem z klasyfikacją. W dodatku, wyglądający jak ludzie i zachowujący się inaczej niż na ludzi przystało, nie dość, że stanowią nieprzyjemną zagadkę i burzą kognitywny porządek świata, to jeszcze mogą mieć po temu jakiś szczególnie nieprzyjemny powód. Prawdopodobnie lepiej będzie nie mieć z nimi nic wspólnego.

Innymi słowy, twierdzę, że to co robią z nami szczególnie przerażające sceny z filmów grozy związane z nienaturalnymi zachowaniami ludzi ma swoje źródło w poznawczym zamieszaniu i unikaniu patogenów.

Kadry z filmów pochodzą z Paranormal Activity, Blair Witch Project, japońskiego The Ring 0 i nieśmiertelnego Egzorcysty.


zob. też dolina niesamowitości

bibliografia: 
BOYER, P., I człowiek stworzył bogów
KOZŁOWSKI, T. SZLENDAK, T., Naga małpa przed telewizorem

piątek, 9 lipca 2010

twój dotyk ma znaczenie

z badań nad trzecim szympansem:
zob. też: ciepłe przyjęcie, tryumf materii nad duchem w maszynie


O wyniku Twojej rozmowy kwalifikacyjnej mogły decydować przedmioty biurowe. O wyniku negocjacji, użyte w ich czasie meble. Uściski dłoni, pocałunki na powitanie, przytulanie się, wyrażanie bliskości, namiętności, współczucia i wielu innych stanów emocjonalnych, strefy erogenne... to cały wszechświat doznań. Już w szóstym tygodniu życia płodowego rozwija się zmysł dotyku. Jest pierwszym punktem zaczepienia dla strukturalizowania świata. Tak naprawdę składają się nań informacje z zupełnie różnych modalności, odbierane za pomocą całej gamy receptorów - osobnych dla ciepła, zimna, tarcia, bólu i czucia wgłębnego (pozycji ciała).
A to, czego dotykamy, ma nieuświadomione przełożenie na nasze decyzje.

* * *

Badania przeprowadzone pod kierownictwem Joshui Ackermana, asystenta profesora marketingu z MIT w sprytny sposób wykazały wpływ posiadających metaforyczne znaczenie fizycznych właściwości przedmiotów z którymi mamy do czynienia na dokonywane przez nas wybory.

Ważkość sprawy oceniamy uwzględniając tacę na której nam ją podano. Zauważono (na próbie 54 badanych) zależność pomiędzy podkładką (clipboard) na której prezentowano oceniającym podania o pracę a oceną kandydata jako lepiej wykwalifikowanego i prezentującego bardziej poważne podejście - ocena wzrastała, gdy podkładki były cięższe. W kolejnym eksperymencie (N=86) badanych poproszono o sformułowanie dwóch propozycji ceny, jaką gotowi byli zapłacić sprzedawcy używanych samochodów, cena wyjściowa wynosiła 16 500$, drugą propozycję formułowano przy założeniu, że pierwsza została odrzucona. Siedzący w miękkich siedzeniach drugą ofertę wskazywali średnio o 39% wyższą, niż siedzący na twardych siedzeniach. Twarde stąpanie po ziemi (lub siedzenie) wywołuje myślowy schemat surowości, rygorystyczności, małej elastyczności i w konsekwencji niechęci do odejścia od początkowego stanowiska, sugerują badacze. Ci ciekawe, siedzący twardo postrzegali swoich rozmówców jako bardziej niestabilnych emocjonalnie.

Inn eksperyment z cyklu pokazał, że na to jak ocenimy dwuznaczną historię z życia pracownika i przełożonego (sfera interakcji międzyludzkich) wpływ ma to, czy dotykaliśmy czegoś miękkiego (koca) czy twardego (drewnianego klocka) - drewniane klocki sprawiają, że przełożeni wydają nam się bardziej rygorystyczni i surowi.

Badacze sugerują, że zależność ta wynika z wczesnych faz rozwoju umysłu, kiedy dziecko tworzy swoje pojęcie o świecie na podstawie uzyskiwanych w czasie pierwszych eksploracji świata wrażeń sensomotorycznych - łącząc doznania zmysłowe z czynnościami motorycznymi. Innymi słowy, doświadczenia z łączenia wrażeń zmysłowych przekładają się na ramy w jakie wkłada się świat - ciepło ciała matki i dotyk jej skóry kojarzone są z bezpieczeństwem i w rezultacie przekładają się na nasze rozumienie pojęć takich jak bliskość. Badania przeprowadzono dla użytkowników języka angielskiego - z wielką chęcią zobaczyłbym wyniki badań uwzględniających wiedzę o metaforycznym znaczeniu słów opisujących fizyczne właściwości w innych językach. O ile spodziewać się można, że powstające wrażenia będą mniej lub bardziej uniwersalne, warto by sprawdzić uniwersalność powstawania podobnych zależności słownikowych (jak w wypadku lewy-prawy). Podobnie jak w wyniku badań dotyczących metafor przestrzennych i temperaturowych (por.: zob. też), wyniki potwierdzają rozumienie umysłu jako nierozerwalnie związanego z ciałem, co wielu wciąż zaskakuje.

Pierwsze wrażenie dotyczy nie tylko *zapachu czy wyglądu, ale również dotyku (i prawdopodobnie pozostałych źródeł informacji o świecie). Warto o tym pamiętać nie tylko częstując nowo poznane osoby śniętą rybą na powitanie, ale także wybierając meble lub poręcze przy schodach. Przy okazji. Może o tym zapomniałeś, ale dużej powierzchni Twojego ciała nieustannie dotyka ubranie.
Z wrażenia nie zapomnij o oddychaniu.


źródło:  
Sense of touch influences our decisions (New Scientist)
The magic touch (MITnews)
Tactile Sensations Influence Social Judgments and Decisions (ScienceDaily)


grafika: wertheim

środa, 7 lipca 2010

MOJE POGLĄDY!!!

są najlepsze na świecie

Moja jest tylko racja i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza!
Adaś Miałczyński, Dzień świra


I never meant to say that the Conservatives are generally stupid. I meant to say that stupid people are generally Conservative. I believe that is so obviously and universally admitted a principle that I hardly think any gentleman will deny it.
John Stuart Mill

Konserwatyści właściwie nie mogą za siebie. W jakiejś części za wyznawane przez nich poglądy odpowiadają wynikające z czynników genetycznych predyspozycje osobowościowe jak i środowisko w jakim wzrastali. Ale oczywiście nie kończy się to na nich. Na ogół bliźnięta jajowe (niezależnie od tego, czy wychowywano je razem, czy oddzielnie) dzielą poglądy polityczne, niemal niezauważalnie kpiąc tym samym z naszych sporów o słuszność naszych poglądów.

* * *

Na ogół wszyscy przyjmujemy takie poglądy, jakie zaspokajają nasze potrzeby - na podstawie których jesteśmy w stanie skutecznie działać, jakie powodują postrzeganie świata w mniej lub bardziej uporządkowany sposób i dzięki temu redukują pewne napięcia. Nasz świat jest pełen najprzeróżniejszych przesłanek z których da się wywieść dziesiątki twierdzeń i poglądów, podlegamy przy tym dziesiątkom złudzeń i skrzywień poznawczych (wynikających z tego kim jako ludzie jesteśmy), co skutkuje, że w różnym stopniu przystają one do rzeczywistości. Wszystko to funkcjonuje, gdyż nie odzwierciedlanie rzeczywistości jest zadaniem naszych poglądów, a raczej sprawianie, że jednostka jest zdolna objąć świat i w nim funkcjonować. W kontekście tego, co dana osoba już wie, tego jaka jest i tego, co przeżyła - czego nawet sama świadomie nie jest w stanie wskazać jako przyczynek do poglądów, jej poglądy są najprawdopodobniej naturalną konsekwencją tego stanu rzeczy. Są wypadkową.

Metaanaliza badań przeprowadzonych na temat czynników korelujących z określonymi poglądami politycznymi przeprowadzona przez badaczy pod kierownictwem J. Josta pozwoliła na wyodrębnienie tych, które najczęściej współwystępują. Okazuje się, że konserwatystami zostają ludzie wykazujący wyższe wartości na skali lęku przed śmiercią, wzrastania w niestabilnym środowisku, dogmatyzmu i nietolerancji dla dwuznaczności, potrzeby uporządkowania i jasnego ustrukturalizowania  i w niewielkim stopniu lęku przed stratą. Niższe są u nich wskaźniki otwartości na doświadczenie, tolerancji dla niepewności, tolerancji dla wewnętrzne złożoności i poczucia własnej wartości (tu zależność jest jednak znikoma).

Stąd biorą się poglądy. Model motywowanego poznania społecznego (motivated social cognition) proponowany przez autorów publikacji.
Kryjące się za tym diagramem zależności i natężenia wyróżnionych czynników skutkują ukształtowaniem takiej a nie innej postawy. Wynikowe Political conservatism można przy odpowiednich ingrediencjach zmienić w liberalism.

Jost, John T. (2003) Political conservatism as motivated social cognition (.pdf)

Nie odnosi się to oczywiście wyłącznie do poglądów konserwatywnych, tak jakby były one czymś wyjątkowym. Można wskazać również zależności związane z poglądami liberalnymi a nawet wywieść je z przeciwieństw warunków opisywanych w wypadku konserwatystów. Można także zauważyć, iż ludzie wychowani w liberalnym środowisku rodzicielskim, z większą swobodą eksploracji (co za tym idzie, większym rozeznaniem w kwestii zagrożeń), bywają bardziej zestresowani, wskazuje Ingrid Storm, z uniwersytetu w Oslo, na podstawie badań przeprowadzonych w konserwatywnych i liberalnych środowiskach protestantów. Młodzi z rodzin konserwatywnych z reguły czują się bardziej usatysfakcjonowani, budują silniejsze więzi rodzinne (więcej czasu spędzają z rodziną) i ogółem społeczne - widać to np. w obniżeniu nastroju (poczucie opuszczenia, nuda), gdy przebywają w pojedynkę. Mniejsza swoboda wyboru i większe poczucie zależności (np. od rodziców a później od państwa), powoduje, iż czują się bezpieczniej. Młodzi z rodzin liberalnych bywają mniej zadowolone ale z większym zainteresowaniem czekają na to, co może ich spotkać w przyszłości, są bardziej otwarci na doświadczenia, więcej czasu spędzają z przyjaciółmi, stawiają raczej na indywidualizm i chętniej podejmują wyzwania.

Badaczka wysuwa wniosek, iż te dwa podejścia do świata są po prostu ukształtowaną odpowiedzią na specyficzne warunki socjoekonomiczne w jakim jednostka wzrasta - są strategią ewolucyjnego przystosowania do warunków środowiskowych a kultura daje im możliwość wyrażenia się w postaci poglądów politycznych. Podporządkowanie się autorytetom i zacieśniane więzi rodzinnych przydaje się w trudnych sytuacjach ekonomicznych, liberalizm doskonale sprawdza się zaś wtedy, gdy warunki umożliwiają (i prawdopodobnie promują) innowacje. Badaczka wskazuje także, iż osoby które przeżyły zamachy z 11 września częściej (38%) deklarowały zmianę poglądów na bliższe biegunowi konserwatywnemu (11% dla liberalnego) - ludzie niepewni swojej przyszłości, odczuwający ciągłe zagrożenie wykazują tendencje zachowawcze (co wydaje się być całkiem zrozumiałe i najwyraźniej ewolucyjnie promowane). Swoje badania odnosi główni do religii i sugeruje, iż im sytuacja w kraju jest stabilniejsza a jego mieszkańcy bogatsi, tym jego religia staje się bardziej liberalna. Należy nadmienić, iż terminów conservative i liberal używa ona w obecnych amerykańskich znaczeniach tych słów, gdzie liberal jest bliskie naszemu rozumieniu lewicy.

Ingrid Storm, Liberal and conservative religion as different socio-economical strategies (.pdf)

* * *
Kiedy dostatecznie długo wyznajemy pewne poglądy, stają się one dla nas coraz bardziej oczywiste i coraz intensywniej zakorzeniają się w naszym obrazie świata, stając się jedną z tych naturalnych jego prawideł które nie podlegają dyskusji (przecież boga nie ma lub ale homoseksualizm jest niemoralny!). Są coraz intensywniej reprezentowane w połączeniach neuronalnych naszego mózgu i stają się tym samym częścią struktury, przy pomocy której poznajemy świat. Wiele błędów poznawczych wynika z tego, iż odbierając rzeczywistość korzystamy z tego, co ze sobą przynieśliśmy i przez pryzmat czego patrzymy.

Jest w rezultacie coś przygnębiającego we wdawaniu się w dyskusje, zwłaszcza w internecie. Te drugie znane są ze swej zaciekłości. Oczywiście nie wszystko co dzieje się w internecie to pyskówki, odbyłem przez internet wiele dyskusji, które zostawiły we mnie trały ślad (nie w postaci urazu) i z których naprawdę wiele wyniosłem. Ja też popieram internet bez chamstwa, byłby to bardzo dobry pomysł, tym nie mniej w niego nie wierzę. Taka jest specyfika komunikacji w sytuacji, gdy nie mamy fizycznego kontaktu z osobą z którą rozmawiamy. Jesteśmy wówczas odcięci od niewerbalnych źródeł informacji do których nasz mózg przywykł a które skutkują wzrostem empatii - zaciekłość i bezwzględność wobec nicków prawdopodobnie nie miałaby miejsca w sytuacji, gdyby rozmówcy stanęli oko w oko i pozwolili działać swoim neuronom lustrzanym. Istnieją genialne w swej prostocie rozwiązania które mogłyby pomysł internetu bez chamstwa urzeczywistnić. Niemniej, pierwszy lepszy wpis na blogu przeciętnego polityka nadal zawiera w komentarzach ilości jadu zdolne do zabicia G. Rasputina. Internetowe dyskusje rzadko kiedy kogokolwiek przekonują, a niemal na pewno rzadko powodują, iż ktoś przyznaje rację adwersarzowi.

Choć sam rzadko wychodzę z jakichkolwiek dyskusji ze zmienionym zdaniem (aczkolwiek suma summarum, być może efektem śniegowej kuli, mój światopogląd zmienił się znacząco na przestrzeni dziejów) i teraz rozpoczynając dyskusję z kimś o przeciwnym stanowisku zdaję sobie sprawę, że dyskusja ta prawdopodobnie nie wniesie zbyt wiele konstruktywnego do obu żyć (poza wartością przy odrobinie szczęścia wynikłą z konieczności obrony swoich poglądów). Oczywiście głęboko wierzę w wartość poszukiwania prawdy poprzez spotkanie ludzi i ich poglądów - sytuację w której ważniejsze staje się nie mienie racji a przybliżanie się do prawdy, poprzez konstruktywną krytykę cudzego poglądu i przyjęcie konstruktywnej krytyki własnego. Chociaż dyskusje takie siłą rzeczy sprowadzają się do obrony własnego stanowiska (można chyba uznać za znamienne stosowanie wojennych metafor dla dyskusji) a w tyglu tym poglądy niejednokrotnie jedynie się hartują i stają bardziej odporne na ciosy krytyki, warto włożyć czasem odrobinę wysiłku w samodzielne osłabienie własnej linii obrony, poprzez sceptyczne podejście. Choć labirynt cudzego postrzegania świata poznajemy z brzmieniem własnego nigdy do końca nieodgadnionego labiryntu, jak pięknie ujęli to autorzy Psychescapes, zyskujemy w ten sposób dostęp do niepowtarzalnych światów, poglądów, spojrzeń na sprawę których istnienia nawet nie podejrzewaliśmy a których osiągnięcie w inny sposób może leżeć poza naszym zasięgiem. Za pośrednictwem drugiego człowieka docieramy wtedy tam, gdzie inaczej nigdy byśmy nie dotarli - dostrzegamy ciemną stroną Księżyca.

Z drugiej strony jest, dla mnie frustrująca, wynikająca prawdopodobnie z tych samych czynników co i poglądy, bariera po dotarciu do której komunikacja przestaje być możliwa, moment w którym staje się jasne, że ludzie, choć wyrośli z tej samej kultury, w skutek różnego intelektualnego odżywiania, operują na innych płaszczyznach i z tych samych przesłanek wyciągają inne wnioski. 2+2 daje im różne wyniki. W takich sytuacjach, jak chyba w żadnym innym momencie, widoczna staje się konieczność zgodności nowych informacji ze świata z tym co WIEM PRZECIEŻ. Wiem przecież, że zlepek komórek stanowi życie równorzędne życiu kobiety w macicy której pływają a wszystkie kontrargumenty są z definicji błędne. Kiedy innym ludziom nie uda się dostrzec tego co mnie a moje poglądy nie znajdują uznania, prawdopodobnie komuś na tym zależy, gdyż ich oczywistość jest oczywista, coś musi zatem stać za tym niezrozumiałym brakiem uznania ([coś] musi za tym stać to wynikający z ewolucyjnej konieczności ogólny sposób pracy naszego mózgu i powód dla którego wierzymy w przesądy, teorie spiskowe i bogów). Mataczy rząd, INNI w znaczeniu odrębne kulturowo grupy społeczne, spiskowcy, istoty pozaziemskie. Dodatkowo zaczyna działać syndrom oblężonej twierdzy, powodując radykalizację bronionych poglądów.


Wierzę w wartości dyskusji jako poszukiwania prawdy - z drugiej strony nie do końca wierzę, że owa prawda istnieje lub raczej, że mamy do niej dostęp, zwłaszcza poprzez wymianę poglądów. Nie oznacza to, że jestem skrajnym relatywistą - o ile biorąc pod uwagę ich uzasadnienie, z grubsza każdy pogląd na świecie ma swoją rację - o tyle w kontekście przystawania do rzeczywistości nie mogą być sobie równe (przykładowo, nauka nie jest tylko kolejnym, skonstruowanym w cywilizacji zachodu przez białych mężczyzn, sposobem narracji świata, tak samo dobrym jak magia, religia i chłopski rozum - ona jedyna wysłała ludzi w kosmos). W oczywisty sposób istnieją poglądy pozwalające na skuteczniejsze przewidywania niż stanowiska konkurencyjne. Nie wierzę w naukę, widzę, że dzięki jej zastosowaniu piszę bloga którego czytają ludzie mieszkający w Nowej Zelandii. Tym niemniej, właśnie w dyskusjach z antyscjentystami udało mi się zauważyć asymptotyczny charakter wiedzy naukowej, choć tak naprawdę leży on u samego podłoża stojących za metodą naukową założeń.

I wszystkie te boje o MOJĄ NAJŚWIĘTSZĄ RACJĘ, kończące się niekiedy na szpitalnym oddziale, rozeszłymi parami czy wojnami religijnymi - czy nie zyskują one słodko-gorzkiego posmaku absurdu?  Oczywiście, że właśnie tak uważasz, przypuszczalnie nie masz innego wyjścia, ze względu na geny i wychowanie. Podobnie jest z tym, z kim się nie zgadzasz. On też za siebie nie może. To na swój sposób nieprawdopodobnie tragiczne. Spójrzmy w ten sposób na zjawisko ludzkiej polityki. Wszyscy ci ludzie broniący własnych wizji rządzenia państwem i wywierania wpływu na nasze życie, ukształtowanych w wyniku środowiska rodzinnego jakim wzrastali, cech osobowości wynikających z genów i doświadczeń - wszyscy ci zacietrzewieni ludzie i ich niezmiernie ważne spory. Których wyniki decydują o tym, jak Tobie Czytelniku wolno żyć.


grafika:
anonimowe graffiti, ulice Poznania
xkcd #386: Duty Calls
Bansky, za Streetsy.com

niedziela, 4 lipca 2010

liczy się wnętrze i wielkość nadgarstka

albo Serce na dłoni
z badań nad trzecim szympansem:


Proponuję zacząć od sprawdzenia na własnej skórze w demonstracji badania.

Mężczyźni lubią kobiety o krótkich stopach, długich kościach udowych i węższych biodrach. Kobiety nie są aż tak drobiazgowe, wykazują jednak pewną preferencję wobec długich torsów i małych nadgarstków, donoszą amerykańscy naukowcy.

* * *

A tu widzimy jakim ojcem byłby Człowiek Witruwiański...
Jeremy Atkinson, psycholog ewolucyjny z University at Albany w Nowym Jorku, wraz z Michelle Rowe, przeprowadził badanie, którego wyniki przedstawił na spotkaniu Human Behavior and Evolution Society. Badacze dokonali 16 pomiarów różnych długości ciała 60 studentek college'u - mierzono m.in. długość uda, szerokość bioder, długość stopy i dłoni; wyniki ustosunkowano zaś do wzrostu. Wybrano następnie osiem kobiet o skrajnych wynikach z obu stron skali a na podstawie ich twarzy wygenerowano po dwie dla przeciwległych biegunów każdego pomiaru. To właśnie twarze, które oglądałeś w badaniu. Następnie poproszono o ich ocenę 77 heteroseksualnych studentów płci zainteresowanej.

Mężczyźni 3,5 raza częściej wybierali jako bardziej atrakcyjne twarze wygenerowane z twarzy kobiet o krótkich stopach, niemal 10 razy częściej stwierdzali, iż są one bardziej kobiece. 11 razy chętniej wybierali twarz powstałą z twarzy kobiet o wąskich biodrach a 8 razy częściej wskazywali twarze związane z długimi kośćmi udowymi - były to twarze z lewej strony.


Skąd wiedzieli i co takiego właściwie wiedzieli? Przodkowie dzisiejszych mężczyzn musieli najwyraźniej zauważyć to, do czego współcześni naukowcy dochodzą eksperymentalnie - z grubsza można przewidzieć atrakcyjność jednej części ciała na podstawie atrakcyjności innej, z czego wywnioskować można z kolei prawdopodobną kondycję organizmu kobiety, co z kolei wynika ze wspólnej przyczyny leżącej u podłoża wyglądu twarzy i budowy ciała - warunków w jakich dana kobieta wzrastała. Oczywiście jest to przenośnia, preferencja owa jest wynikiem utrwalenia się w puli genowej tych preferencji, które skutkowały skuteczniejszymi wyborami matki swojego potomstwa a nie świadomego odnajdywania zależności. Proponowany mechanizm stojący za zależnością jest następujący - warunki rozwojowe w życiu płodowym i w czasie dojrzewania (odżywianie i obecność stresorów - chorób, pasożytów) odbijają się na poziomie hormonów płciowych, powodując, iż kobiety wcześniej osiągają dojrzałość seksualną (prawdopodobnie jest to kolejny sprytny mechanizm przystosowawczy - trudne warunki pozwalają przypuszczać, iż kobieta może nie mieć zbyt wiele czasu na wydanie na świat i odchowanie potomstwa, lepiej więc zabrać się za to wcześniej - widać to na przykład u dziewczynek wychowujących się w biednych dzielnicach i takich, które wychowywały się bez ojca). Skrócony czas wzrostu daje mniej czasu na ukształtowanie optymalnej sylwetki - smukłej, postrzeganej jako kobieca - skutkując mocniejszą budową ciała.

Co z mężczyznami? W podobny sposób zmierzono 67 mężczyzn i poproszono 82 heteroseksualne kobiety o ocenę atrakcyjności i męskości ośmiu analogicznie przygotowanych twarzy. Wyniki były mniej wyraźne, widać było jednak pewną preferencję dla dłuższych torsów i mniejszych nadgarstków. Wiąże się to z ryzykiem przed którym stają kobiety - męski i dominujący samiec, choć dawca seksownych genów, *prawdopodobnie nie będzie wierny. Wydaje się, że kobietom udaje się to zauważać, gdyż studentki biorące udział w badaniu dwukrotnie częściej wskazywały kompilacje zdjęć posiadaczy dużych nadgarstków jako partnerów krótkoterminowych i z podobną częstością posiadaczy małych nadgarstków jako partnerów długoterminowych.


na podstawie: Why men are attracted to women with small feet (New Scientist)

grafika: w domenie publicznej, za WikiCommons